Uwaga!
Julien czyt. Żulię
-
Gejowskie? - chłopak śmiał mi się prosto w oczy. - Jaki ty debilny jesteś.
- Być może, ale nie czuję się komfortowo. - odsunąłem się gwałtownie, ale Rose mnie przytrzymała. Przepraszam. Czy był tam ktoś jeszcze po mojej stronie?! Po chwili coś mną drgnęło. Sam nawet nie wiem co. To było dziwne. Nagle straciłem czucie w każdej części ciała, potem obraz zaczął mi się zamazywać, a głosy wszystkich tych postaci brzmiały jakbym był w głębokiej studni mojego dziadka, do którego uwielbiałem jeździć, gdy byłem młodszy. Pamiętam, była tam Jessica. Była cudowną dziewczyną. Nagle się tam przeniosłem. Nawet nie wiem jakim cudem.
Znów miałem 10 lat. Znów miałem włosy obcinane od miski, czy też durszlaka i śmieszne, wypukłe policzki, które robiły ze mnie pyzę. Żenujące, ale laski od zawsze na to leciały. Mówiły, że przypominam im chomika. Okay, to bardziej żenujące. Była tam Jessica. Biegała na tej łące, bawiąc się swoimi długimi, ciemnymi, kręconymi włosami. Zawsze mówiła mi, że słuchała wiatru i tańczyła z nim. Stwierdziła, że jeśli ona wysłucha tego co mówi wiatr, to i on wysłucha jej w trudnych chwilach. I wtedy zacząłem się zastanawiać jakie trudne chwile może mieć dziesięciolatka? Teraz zrozumiałem. To był ten dzień. Ten dzień, którego nie mogłem wymazać z pamięci. Dlaczego akurat te wspomnienie? Czyżbym miał tym razem szansę ją uratować?
- No chodź Justin! Pogoda jest świetna! - krzyknęła z szerokim uśmiechem. Jej dołeczki były wtedy tak głębokie jak jeszcze nigdy. Miałem łzy w oczach. Wiedziałem co się stanie.
- Jess... Jess, musimy iść... - krzyknąłem panicznie, ale nie.. Nie zdążyłem.. Znów to samo.. Usłyszałem strzał, a następnie białą sukienkę Jessici pokryła krew. Zacząłem panicznie płakać. Nie mogłem się ruszyć. To było poronione. Ta sytuacja. Po co tu wróciłem, skoro nie mogłem tego zmienić?
Po chwili wróciłem do świata żywych. Chociaż... Nie, to brzmi dziwnie, zważając na to, że nie do końca rozumiałem kim były te wszystkie osoby wokół mnie. Otworzyłem powoli oczy i ujrzałem nad sobą postać. Była to zgrabna dziewczyna, o niesamowitych pośladkach i długich, kręconych brązowych włosach. Ciekawe jak wyglądała z przodu. Rozmawiała o czymś z tymi... stworzeniami. Nie wiedziałem kim byli, przepraszam.
- Katherine, czego ty od niego chcesz? - chłopak wysunął się na prowadzenie. Śmiesznie to brzmi, ale po prostu i Khloe i Rose schowały się za jego chudym ciałkiem. Swoją droga to miał ładniejsze nogi od tej laski przede mną. Ugh, skup się Justin.
- To proste. Julien szukał speca od brudnej roboty i takiego znalazł. - przyglądała się swoim paznokciom. Oh, cudownie. Zakochana w sobie... niesamowicie seksowna dziewczyna. Błagam, powiedzcie, że to nie sen i zaraz zobaczę jej piersi. Błagam.
- Speca od brudnej roboty? - Gunner ściągnął brwi. - Ta sprawa robi się coraz bardziej śmierdząca niż powinna.
- Ty nie powinieneś się interesować, Gumper. To nie twoje życie.
- Gunner! - krzyknął, patrząc z żalem na dziewczynę.
- Czy jak ci tam. - kobieta skrzyżowała ręce, patrząc na nich uważnie. Po chwili zaczęła się śmiać, ale jakoś nie złowieszczo. Tak dziwnie. Tak.. Rany, słodko. Jestem debilem. - Nie wiem co próbujecie zrobić dzieciaczki, ale odwrotu nie ma. Cluzet zbyt się zaangażował, by sobie teraz to wszystko odpuścić.
- W co się zaangażował?
- W swój plan, idioto. Dołeczki wyssały ci mózg?
- Przynajmniej w ogóle go na początku miałem.
- Wracając do Julien.. Był dla mnie wszystkim, jest wszystkim i będzie wszystkim. Muszę mu się jakoś odwdzięczyć za to co dla mnie zrobił. Jedynym sposobem, żeby zdobyć ziemię i móc walczyć, jest ciało. Ten gnojek doskonale się nada. Wygląda jak jego sobowtór, tylko.. młodszy.
- Kath.. Możesz jeszcze to wszystko odwrócić.. Nie trzeba go zabijać, ani nie trzeba mieszać się w nic z Julien. Wiesz jaki on jest. Może cię wykorzystać, a potem znów potraktować jak niepotrzebną zabawkę. - powiedziała cicho Rosella, ściskając mocno materiał kurtki Gunnera. Ej, mała. Czy mi się wydaje, czy między nami przedtem nie iskrzyło? Naprawdę polecisz do niego? Zostaw jego kurtkę, kurza mać.
- Jesteś idiotka, Rose. Nic dziwnego, że spotkał cię los taki, a nie inny. - popatrzyła na nich uważnie. - Żegnam się z wami.
- No chyba nie. - warknąłem i złapałem mocno jej kostkę, jednocześnie przewracając kobietę. Tak! Tylko.. Gdzie ja się tego nauczyłem? Nigdy się z nikim nie tłukłem. Nieważne. To nie miało w tamtej chwili znaczenia. Usiadłem na kobiecie i złapałem mocno jej nadgarstki, ale ona tak po prostu zniknęła. Rozpłynęła się. Oszalałem? Byłem szalony? Jestem szalony? Nic już nie trzyma się kupy.
***
- Justin, będzie źle jak zauważą, że nie ma cię na stołówce. - powiedziała cicho Rosella. Uważnie oglądała się, wyglądając za lekarzami, pielęgniarkami i ochroniarzami. W sumie to jakoś mało przejmowałem się wtedy tym, że mogą mnie złapać. Musiałem dowiedzieć się o co chodzi i kim był ten cały Julien. No i... Do czego w tym wszystkim byłem potrzebny ja. Ciało, okay. Mam fajne ciałko. Trochę chudy jestem, ale.
- Justin. Znów myślisz o sobie?
- Przestaniesz po mnie jeździć? - skarciłem wzrokiem blondynkę i wróciłem do poszukiwań. - Nie rozumiem tego całego jedzącego żula. Sa lepsi ode mnie. Gdybym miał szansę zmienić ciało, wybrałbym Jay-Z.
- Dlaczego Jay-Z?
- Halo? Byłbym bliżej Beyonce? Dziewczyno, czy ty nie widziałaś jej piersi? - przeglądałem papiery dalej.
- Nie sądziłam, że jesteś taki pusty, Justin.
- Jadłem śniadanie. Przynieśli mi kanapkę z dżemem. Powiedzmy, że jestem pełny. - wyciągnąłem całą teczkę papierów. Moje zdjęcie nie było korzystne, a niektóre dane błędne. Co to w ogóle był za szpital?! Schowałem je pod bluzę i szybko opuściłem pokój. Musiałem być naprawdę zdesperowany, skoro odpuściłem sobie pierwsze jedzenie na stołówce od.. odkąd tu byłem to byłby mój pierwszy raz. No, ale odpuściłem. Życie jest ważniejsze. Przynajmniej dla mnie. Po chwili idąc na stołówkę poczułem jak moje nogi zaczęły mi drętwieć. Nie było dobrze. Powtórka sytuacji? Zamknąłem powoli oczy i pozwoliłem swojemu ciału upaść na podłogę.
- Być może, ale nie czuję się komfortowo. - odsunąłem się gwałtownie, ale Rose mnie przytrzymała. Przepraszam. Czy był tam ktoś jeszcze po mojej stronie?! Po chwili coś mną drgnęło. Sam nawet nie wiem co. To było dziwne. Nagle straciłem czucie w każdej części ciała, potem obraz zaczął mi się zamazywać, a głosy wszystkich tych postaci brzmiały jakbym był w głębokiej studni mojego dziadka, do którego uwielbiałem jeździć, gdy byłem młodszy. Pamiętam, była tam Jessica. Była cudowną dziewczyną. Nagle się tam przeniosłem. Nawet nie wiem jakim cudem.
Znów miałem 10 lat. Znów miałem włosy obcinane od miski, czy też durszlaka i śmieszne, wypukłe policzki, które robiły ze mnie pyzę. Żenujące, ale laski od zawsze na to leciały. Mówiły, że przypominam im chomika. Okay, to bardziej żenujące. Była tam Jessica. Biegała na tej łące, bawiąc się swoimi długimi, ciemnymi, kręconymi włosami. Zawsze mówiła mi, że słuchała wiatru i tańczyła z nim. Stwierdziła, że jeśli ona wysłucha tego co mówi wiatr, to i on wysłucha jej w trudnych chwilach. I wtedy zacząłem się zastanawiać jakie trudne chwile może mieć dziesięciolatka? Teraz zrozumiałem. To był ten dzień. Ten dzień, którego nie mogłem wymazać z pamięci. Dlaczego akurat te wspomnienie? Czyżbym miał tym razem szansę ją uratować?
- No chodź Justin! Pogoda jest świetna! - krzyknęła z szerokim uśmiechem. Jej dołeczki były wtedy tak głębokie jak jeszcze nigdy. Miałem łzy w oczach. Wiedziałem co się stanie.
- Jess... Jess, musimy iść... - krzyknąłem panicznie, ale nie.. Nie zdążyłem.. Znów to samo.. Usłyszałem strzał, a następnie białą sukienkę Jessici pokryła krew. Zacząłem panicznie płakać. Nie mogłem się ruszyć. To było poronione. Ta sytuacja. Po co tu wróciłem, skoro nie mogłem tego zmienić?
Po chwili wróciłem do świata żywych. Chociaż... Nie, to brzmi dziwnie, zważając na to, że nie do końca rozumiałem kim były te wszystkie osoby wokół mnie. Otworzyłem powoli oczy i ujrzałem nad sobą postać. Była to zgrabna dziewczyna, o niesamowitych pośladkach i długich, kręconych brązowych włosach. Ciekawe jak wyglądała z przodu. Rozmawiała o czymś z tymi... stworzeniami. Nie wiedziałem kim byli, przepraszam.
- Katherine, czego ty od niego chcesz? - chłopak wysunął się na prowadzenie. Śmiesznie to brzmi, ale po prostu i Khloe i Rose schowały się za jego chudym ciałkiem. Swoją droga to miał ładniejsze nogi od tej laski przede mną. Ugh, skup się Justin.
- To proste. Julien szukał speca od brudnej roboty i takiego znalazł. - przyglądała się swoim paznokciom. Oh, cudownie. Zakochana w sobie... niesamowicie seksowna dziewczyna. Błagam, powiedzcie, że to nie sen i zaraz zobaczę jej piersi. Błagam.
- Speca od brudnej roboty? - Gunner ściągnął brwi. - Ta sprawa robi się coraz bardziej śmierdząca niż powinna.
- Ty nie powinieneś się interesować, Gumper. To nie twoje życie.
- Gunner! - krzyknął, patrząc z żalem na dziewczynę.
- Czy jak ci tam. - kobieta skrzyżowała ręce, patrząc na nich uważnie. Po chwili zaczęła się śmiać, ale jakoś nie złowieszczo. Tak dziwnie. Tak.. Rany, słodko. Jestem debilem. - Nie wiem co próbujecie zrobić dzieciaczki, ale odwrotu nie ma. Cluzet zbyt się zaangażował, by sobie teraz to wszystko odpuścić.
- W co się zaangażował?
- W swój plan, idioto. Dołeczki wyssały ci mózg?
- Przynajmniej w ogóle go na początku miałem.
- Wracając do Julien.. Był dla mnie wszystkim, jest wszystkim i będzie wszystkim. Muszę mu się jakoś odwdzięczyć za to co dla mnie zrobił. Jedynym sposobem, żeby zdobyć ziemię i móc walczyć, jest ciało. Ten gnojek doskonale się nada. Wygląda jak jego sobowtór, tylko.. młodszy.
- Kath.. Możesz jeszcze to wszystko odwrócić.. Nie trzeba go zabijać, ani nie trzeba mieszać się w nic z Julien. Wiesz jaki on jest. Może cię wykorzystać, a potem znów potraktować jak niepotrzebną zabawkę. - powiedziała cicho Rosella, ściskając mocno materiał kurtki Gunnera. Ej, mała. Czy mi się wydaje, czy między nami przedtem nie iskrzyło? Naprawdę polecisz do niego? Zostaw jego kurtkę, kurza mać.
- Jesteś idiotka, Rose. Nic dziwnego, że spotkał cię los taki, a nie inny. - popatrzyła na nich uważnie. - Żegnam się z wami.
- No chyba nie. - warknąłem i złapałem mocno jej kostkę, jednocześnie przewracając kobietę. Tak! Tylko.. Gdzie ja się tego nauczyłem? Nigdy się z nikim nie tłukłem. Nieważne. To nie miało w tamtej chwili znaczenia. Usiadłem na kobiecie i złapałem mocno jej nadgarstki, ale ona tak po prostu zniknęła. Rozpłynęła się. Oszalałem? Byłem szalony? Jestem szalony? Nic już nie trzyma się kupy.
***
- Justin, będzie źle jak zauważą, że nie ma cię na stołówce. - powiedziała cicho Rosella. Uważnie oglądała się, wyglądając za lekarzami, pielęgniarkami i ochroniarzami. W sumie to jakoś mało przejmowałem się wtedy tym, że mogą mnie złapać. Musiałem dowiedzieć się o co chodzi i kim był ten cały Julien. No i... Do czego w tym wszystkim byłem potrzebny ja. Ciało, okay. Mam fajne ciałko. Trochę chudy jestem, ale.
- Justin. Znów myślisz o sobie?
- Przestaniesz po mnie jeździć? - skarciłem wzrokiem blondynkę i wróciłem do poszukiwań. - Nie rozumiem tego całego jedzącego żula. Sa lepsi ode mnie. Gdybym miał szansę zmienić ciało, wybrałbym Jay-Z.
- Dlaczego Jay-Z?
- Halo? Byłbym bliżej Beyonce? Dziewczyno, czy ty nie widziałaś jej piersi? - przeglądałem papiery dalej.
- Nie sądziłam, że jesteś taki pusty, Justin.
- Jadłem śniadanie. Przynieśli mi kanapkę z dżemem. Powiedzmy, że jestem pełny. - wyciągnąłem całą teczkę papierów. Moje zdjęcie nie było korzystne, a niektóre dane błędne. Co to w ogóle był za szpital?! Schowałem je pod bluzę i szybko opuściłem pokój. Musiałem być naprawdę zdesperowany, skoro odpuściłem sobie pierwsze jedzenie na stołówce od.. odkąd tu byłem to byłby mój pierwszy raz. No, ale odpuściłem. Życie jest ważniejsze. Przynajmniej dla mnie. Po chwili idąc na stołówkę poczułem jak moje nogi zaczęły mi drętwieć. Nie było dobrze. Powtórka sytuacji? Zamknąłem powoli oczy i pozwoliłem swojemu ciału upaść na podłogę.
****
Przepraszam za wszelkie błędy i braki.
Najbardziej chciałabym jednak przeprosić za długą nieobecność. Przepraszam, zachorowałam. Do tego trochę zajęłam się grafiką. Mam nadzieję, że zrozumiecie. Dalej jestem chora, bo ledwo przełykam ślinę i mam akcent jakiejś murzynki, dosłownie. Wiem, że rozdział jest krótki, ale jednak trochę się wyjaśniło. Tak przynajmniej myślę. Dajcie mi znać co sądzicie. Kocham czytać Wasze komentarze.
Miłej nocy.
Najbardziej chciałabym jednak przeprosić za długą nieobecność. Przepraszam, zachorowałam. Do tego trochę zajęłam się grafiką. Mam nadzieję, że zrozumiecie. Dalej jestem chora, bo ledwo przełykam ślinę i mam akcent jakiejś murzynki, dosłownie. Wiem, że rozdział jest krótki, ale jednak trochę się wyjaśniło. Tak przynajmniej myślę. Dajcie mi znać co sądzicie. Kocham czytać Wasze komentarze.
Miłej nocy.
Okiokiokiokiokiokiokiokiokio wiesz tak troche się gubię bo sama Idk o co chodzi ale z resztą
OdpowiedzUsuńWszystko się wyjaśni, obiecuję
UsuńKraina Zwiastunów zaprasza! Nie masz zwiastuna do swojego FF? Chciałabyś? Oto jestem.
OdpowiedzUsuńSłowem wstępu.
Tworzeniem historii i ich małą ekranizacją, bądź zapowiedzią interesuję się od dawna. Pomyślałam, że warto byłoby spróbować dalej realizować się w tym kierunku.
Do czego zmierzam?
Oto mój blog --> http://land-of-movie-thriller.blogspot.com/
Jeśli byłabyś zainteresowana, proszę, śmiało możesz złożyć zamówienie na zwiastun do swojego Opowiadania.
Serdecznie zapraszam! :)
Bardzo ładny rozdział. Coraz ciekawie się dzieje a gif na początku cudo *__*
OdpowiedzUsuńA co do grafiki tworzysz szablony czy bardziej popularne blogi na Onecie ? :)
U mnie nowy rozdział
http://isabellebailey.blogspot.com/
Dziękuję bardzo, muszę nadrobić <3
UsuńWłaściwie to niekoniecznie. Tu są moje prace: https://ask.fm/NexxxtaPraceGraficzne
Świetny rozdział !! Czekam na nexta z niecierpliwością <3
OdpowiedzUsuńSuper! Gif na początku jest extra, w sumie nie wiem co napisać... Więc po prostu jestem ciekawa co dalej ;-) Czekam na next
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Zixi
Czekam na next
OdpowiedzUsuń